30.08.2011

ByTheWay...

No cóż- mówi się trudno. To można powiedzieć o wstrzymaniu prac nad GF4. Temu też podstrona o założeniach przestała istnieć. Nie oznacza to że blog zostaje zawieszony, oj nie :) Ponadto- już pracuję nad kolejnym rozdziałem.

11.08.2011

FAQ...

O co chodzi? O coś naprawdę trywialnego, czyli o FAQ, w którym można pytać się o wszystko powiązane z moim blogiem. Osobiście planuję rozwinąć uniwersum, aby nie doszło do sytuacji, że gdy pomieszam wszystko z GFem to spalę za sobą wszystkie mosty. Oj nie. Planuję co najmniej dwie serie, a na dodatek parę krótszych spin-offów. I tu zaczyna się rola FAQ. Zadając pytania możecie poniekąd wskazać mi kierunki, w które mogę poruszyć me uniwersum. Pytając zmuszacie mnie do odpowiedzi, a ja przy odpowiedzi myślę i rozwijam. Nie żałujcie.

Żeby nie było że zachęcam was do czegoś bez pokrycia, gwarantuję wam pewną nagrodę. Tak, nagrodę. Autor najciekawszego pytania, które wyciśnie ze mnie nieprzespane dni i noce nad myśleniem o odpowiedzi otrzyma w nagrodzie pierwszą część pierwszego spin-offa (coś w stylu odcinka pilotowego, który jest pokazywany w telewizji o wiele wcześniej niż reszta serialu, ale i tak pozostanie powtórzony przy prawdziwej emisji). A obiecuję coś naprawdę wykopiaszczego i w zupełnie innym kierunku. Jako "przyciągacza" napomnę że będzie to opowieść o kimś, kto już pojawił się w mych opowieściach...

Tak więc, na najciekawsze pytania czekam do 21 SIERPNIA do 23:59. W kolejnych dniach zastanowię się nad wyborem zwycięzcy, a gwarantuję że nagroda zostanie z pewnością przekazana przed rozpoczęciem roku szkolnego.

I jeszcze jedno- jako miejsce do przesyłania sugerowałbym SHOUTBOXA, lecz PW na GFCenter (soldna strona, polecam!) też się przełknie.

9.08.2011

Rozdział VI - Powrót...

Ostatnia głupia dedykacja (kolejne będą już bardziej racjonalne). Komu dedykuję ten rozdział? SOBIE! Za chęci do powrotu i do mobilizacji w okresie najgorszego diabła, czyli wakacji...

W poprzednim odcinku:

- Witam bardzo serdecznie z VI lokalnej telewizji- pojawił się spiker o dość starszym wieku. Nazywam się Andrew Borowchyk i będę transmitował jeden z pierwszych meczów turnieju pt. „LIGA PRZYSZŁOŚCI – ZIEMIA 2250”. To mecz I rundy, gdzie tylko jedno spotkanie decyduje o wszystkim. Sprawia, że ktoś zaczyna swą przygodę, a ktoś ją kończy już na pierwszym stopniu…

Po chwili zgromadzona masa gapiów zajęła nowiuteńkie trybunki Stadionu im. Odnowicieli Uliczniaków, aby obejrzeć mecz. Mecz? Mało kto myślał o emocjach towarzyszących temu spotkaniu, a tak naprawdę przyciągała wizja zobaczenia małego, ale jednak nowoczesnego stadionu. Ponadto, niecodziennie rozdaje się frytki i colę za darmo, a to oferowano w meczu otwierającym ten obiekt.

Lukas zaczął się denerwować. Zaczęły powracać fatalne wspomnienia z pierwszego meczu jego zespołu, gdy dzięki przypadkowi FlashBolts nadal ma szansę na udział w turnieju. Widział padające bramki, niesubordynację na boisku oraz chaos w tak naprawdę trywialnym spotkaniu. „Nie, tym razem są lepsi i mądrzejsi. Wiedzą co ich czeka. Jeśli tego nie wygrają, to po prostu WildCatz jest zespołem lepszym”. Chwila otrząśnięcia i Lukas był gotowy mentalnie do spotkania, w którym mogło się zdarzyć wszystko, ale i tak zapewne wygra lepszy.

- I wchodzą na boisko! Oba zespoły bez żadnego doświadczenia. Mam nadzieję że warto było tu przyjechać i komentować te spotkanie- kontynuował Borowchyk- Wedle ustaleń z otrzymanych kartek zespół FlashBolts zacznie w ustawieniu 1-2-2-2, zaś WildCatz… 1-2-0-4? Widzę że ten zespół „Kociaków” chce albo pogrążyć rywala, albo zostać pogrążonym. Widziałem już parę meczy amatorów i takie dzikie taktyki to nic nowego, gdy nie można ułożyć normalnego składu. Jedno jest pewne- w spotkaniu obu drużyn powinno paść wiele goli, ale to tylko powinność. Czy tak będzie? Zobaczymy.

Dziwne uczucie towarzyszyło gromadce zawodników, gdy zobaczyli pełne trybuny, które nikomu nie kibicowały (tak, wszyscy czekali na frytki i na colę- oczywiście darmowe). Tak naprawdę obie drużyny grały na wyjeździe, bo jak inaczej wytłumaczyć reakcje gapiów? Wszyscy ustawili się na swoich pozycjach, gdy przyszedł sędzia i poprosił kapitana o wylosowanie połów. Nikt w zespole FlashBolts nie wybrał kapitana! Zanim jednak doszło do kłótni kto powinien przyjąć opaskę kapitana (a było paru chętnych), do arbitra tego spotkania podszedł Lukas i ze spokojnym przerwał niezręczną sytuację:
- Chyba mogę w sytuacjach awaryjnych, jako trener zespołu brać udział w losowaniu?
- Jasne- odparł zniechęcony sędzia- i tak mi się spieszy do domu. A zanim te pachołki wybiorą kapitana to minie pewnie z dobry kwadrans.
Lukas podszedł bliżej i spotkał się ze spotkaniem Lizzy- kapitanem WildCatz. Przypomniał sobie ostatnie spotkania związane ze strategią i ciągłe przestrzeganie przed tą zawodniczką. Była typową liderką w swej drużynie, która świetnie mogła by grać na obronie i w pomocy. Mogła by, gdyż w ostatnim spotkaniu grała z tyłu pola i skutecznie lobowała nieskuteczne fale FlashBoltsów… Teraz jest obrończynią, co oznacza tylko jedno- WildCatz zagrają zapewne tak, jak ostatnim razem, czyli wysokie kontry i dobijanie zaskoczonych rywali. „Warto zapamiętać”- to ostatnia myśl Lukasa, zanim została rzucona moneta i padło ustalenie, że to Lizzy wybierze połowę.

-… I pochodzą obaj zawodnicy! Z jednej strony, a z przeciwnej Tony. Obaj zdeterminowani aby przejąć piłkę, która zaraz wystrzeli z takiej śmiesznej dziurki. A czy wiecie że takie urządzenie kosztuje… I się zaczęło! Piłkę przejęła Lizzy, która szybciej zareagowała na spadającą piłkę niż Tony. Następnie podaje do napastniczek, które już ruszyły na bramkę rywali… Ale nie, piłkę przejęła Mia i podaje do…
I tak wyglądało pierwsze 30 minut spotkania. Ciągłe przejmowanie piłek. Tym razem FlashBolts nie popełniało głupich błędów na boisku. Widać było zaangażowanie ze strony większości piłkarzy Lukasa.  Większości, gdyż ciężko było mówić cokolwiek o napastnikach, którzy nie mieli nic do roboty. Piłki Skylar czy Killsvagena nie docierały do Flasha ani do Toniego- Lizzy dobrze o to zadbała. A gdy jedno z podań dotarło do Toniego, ten zamiast nacierać na bramkę, próbował przelobować drugą obrończynię, co skończyło się powrotem Lizzy i skutecznym odebraniem piłki. Z każdą kolejną minutą pojawiało się to, czego najbardziej obawiał się Lukas- chaos w grze. Zmęczenie oraz monotonia w grze zaczęła sprawiać, że pomiędzy zawodnikami FlashBolts, a także WildCatz pojawiało się coraz więcej luk. Niestety- lepiej z tego korzystały rywalki, i CJ, który wcześniej odpoczywał na bramce, musiał coraz bardziej się wysilać przy przypadkowych strzałach. Po każdym strzale padały okrzyki ku Dashowi czy Mii, aby bardziej uważać na rywalki, lecz był to tylko dobitny dowód na to, kto powoli stawał się faworytem tego spotkania.

- Czyżby nie zdarzyło się nic ciekawego? Czyżby pierwsza połowa spotkania zakończyła się wynikiem 0:0? Zbliżamy się do doliczonego czasu gry, ale… FAUL!- Krzyknął Borowchyk, gdy Dash, w przypływie emocji popchnął barkiem jedną z zawodniczek WildCatz.- Za chwilę będziemy mieli uderzenie z rzutu wolnego… ok. 20 metrów od bramki, czyżby to była okazja bramkowa? Lizzy ustawiła piłkę, spojrzała na zawodniczki, słychać gwizdek, podbiega do strzału…. I gol proszę państwa. Stefan pokaż no powtórkę. Taak, piłka poszybowała nisko, odbiła się od nogi Toniego, który stał w murze, co zmyliło golkipera FlashBolts i mamy bramkę dla WildCatz. I mamy też gwizdek arbitra który kończy połowę, a spotkamy się już za chwilę, chyba że nie zdążę zdobyć czegokolwiek z darmowego cateringu.

- Spokojnie, to dopiero 0:1. Nie ma się czym martwić, w końcu nie jesteśmy o wiele gorsi od WildCatz- uspokajał Lukas w szatni. Wiedział że ostatnią rzeczą, jaką mógłby zrobić to ochrzaniać zawodników; w końcu trzeba ich zmobilizować, a nie dobijać.- Musicie grać swoją piłkę, odważniej i nie licząc na kontry. Musicie zaskoczyć rywala, bo inaczej zakończymy spotkanie i puchary.
- Gdyby podawali częściej do mnie, to na pewno byśmy prowadzili- odparł Tony w samoobronie
- Gdybyś nie ryzykował kiwania z obrońcą, a spróbował podania do drugiego napastnika- Lukas spojrzał znacząco na Flasha- to też mógłby być gol. Jedno jest pewne- gracie o wiele lepiej niż w ostatnim meczu, ale musicie wyrwać te zwycięstwo, gdyż na samobójczego gola ze strony WildCatz raczej się nie zapowiada.
Tak minęło parę minut, gdy gracze FlashBolts ruszyli ku wyjściu. Niespodziewanie Lukas został zatrzymany przez Killsvagena:
- Trenerze, nie wiem czy było to widoczne, ale chyba nie dam rady dociągnąć dalej…
- Po pierwsze- jesteś ode mnie starszy o dobre kilkanaście lat, więc nie ma sensu mówić do mnie per „trener”. Po drugie- od tego mamy rezerwowych- odparł Lukas, po czym rzucił pustą butelką w stronę śpiącego Jamala.- Jamal, wstawaj! Dzisiaj robisz za pomocnika!
- Dooobra Lukasss- jęknął Jamal, który jeszcze przed chwilą kontynuował swoją drzemkę, którą zaczął od pierwszej minuty spotkania.

- I zaczynamy drugą połowę spotkania. W miejsce Killsvagena wchodzi Jamal, o którym nic nie wiemy. Wiemy za to dużo o Killsvagenie- Andrew spojrzał na Stefan, lecz ten przecząco kiwnął głową.- … dobra; ja wiem. Nie zmienia to faktu że grał tak samo jak reszta drużyny, czyli dość średnio. I zaczęli. I znowu wygrywa Lizzy… lecz niespodziewanie piłkę przejmuje Flash i zdecydował się na indywidualną akcję. Zaskoczył tym i Lizzy, i napastniczki. Przed nim tylko obrończyni, mija ją… sam na sam z bramkarką która... uuu perfidnie sfaulowała. Nie muszę mówić co to oznacza. Flash powoli wstaje z murawy, chyba będzie mógł grać, a Tony podchodzi do piłki. To on spróbuje wyrównać. Jestem ciekaw jak zagra…
Lukas po raz pierwszy spróbował użyć krótkofalówki, aby powiedzieć do Toniego tylko jedno:
- Nie czaruj. Chcesz być sławny, to zdobądź gola. Tylko tyle.
Tony nie odpowiedział.

- Tony i golkipera WildCatz. Czy to wykorzysta? Jest gwizdek, biegnie… i co on zrobił, proszę państwa? Zamiast uderzyć próbował przelobować bramkarkę, lecz wyszło mu to tak fatalnie, że golkipera zdążyła się rzucić w lewy róg, zauważyć piłkę i ją złapać. Jak zauważyłem trener zespołu FlashBolts wyszedł do szatni po tym zagraniu. Reszta drużyny również nie potrafi uwierzyć, a tu trzeba grać, co wykorzystują WildCatz. Szybkie podania, szybka kontra, i… mamy gola proszę państwa. Gdy jeden z obrońców próbował coś wytłumaczyć Toniemu, zawodniczki WildCatz wykorzystały lukę w obronie, poszły skrzydłem i mając przed sobą CJ’a wykorzystały sytuację. 2:0 dla WildCatz. Chyba to koniec marzeń FlashBoltsów…

„Otwieram szafkę, wyciągam trykot, przebieram się, rozciągam kostki, aby nie poszły przy pierwszym kontakcie i do przodu. Jak do przodu? WildCatz to zespół niezwykle ofensywny, twardy, ale jak się przejdzie linię ataku, to da się dwójkowo poprowadzić akcję do bramki”. Po chwili rozmyślenia te zostały przerwane przez Killsvagena:
- Lukas… co ty robisz?
- Robię to, do czego mam prawo. Robię zmianę. Jeśli teraz nie zaryzykuję, to kiedy?
- Dobra… a kogo zmieniasz?
- Chyba to proste.

- Dostajemy sygnał o kolejnej planowanej zmianie. Zmieniony będzie Tony, który jak widzę nie ukrywa swego zaskoczenia. Coś krzyczy w stylu: „Kto mnie zmieni jak nie ma rezerwowych?”. A na boisko wchodzi… nie do wiary. Sam trener zespołu- Lukas. Reszta drużyna nie ukrywa swego zdziwienia. Tony idzie ku szatni z niedowierzaniem, lecz nowy regulamin zezwala na takową zmianę, jeśli tylko jest umieszczona w liście drużyn, a imię „Lukas” jest wpisane do listy rezerwowej, więc nikt nie powinien się czepiać.

Lukas został przywitany przez drużynę, choć nie było widać w nich nadziei na zmianę wyniku. „Czas na akcję, która ich obudzi”- pomyślał. Podszedł do środkowej linii i spojrzał w twarz Lizzy.
- Dwa podania i padnie gol. Zobaczysz.
- Taa już ci wierzę trenerku.
Piłka wystrzeliła do góry. „Skok- udany”. Lukas skoczył ku startującej piłce i szybko podał do Flasha, który od razu mu podał, gdy „trener” ominął Lizzy. „Teraz się przepchnąć, dwie napastniczki to wystarczy pobiec wprost przed siebie. Udało się. Obrończyni, szykuje się na wślizg. Podskok. Udał się.”
- Proszę państwa co on zrobił! Jak szybko! Ominął obrończynię i jest sam na sam. Co zrobi? W okienko! Proszę państwa, kto nie widział niech żałuje- Lukas w parę sekund po wejściu na boisko zmniejsza rozmiary porażki. I to w jakim stylu! 2:1 dla WildCatz i 40 minut do końca meczu. Zawodnicy FlashBolts cieszą się niesamowicie. Pierwszy gol tego zespołu, i to w jakim stylu. Widać że to nie koniec emocji! Czuję to!

Andrew Borowchyk trafił. Kolejne minuty to coraz więcej starć pomiędzy zawodniczkami. Tym razem Lukas nie miewał już tyle szczęścia, co w swej pierwszej akcji, jednak widoczne było zaangażowanie z obu stron boiska. Obaj golkiperzy musieli wyciągać coraz trudniejsze strzały, a moment gdy CJ wyciągnął piłkę lecącą w okienko został połączony z odetchnięciem z ulgą prze grupę kibiców. Tak, skończyły się frytki i cola, to i sporo ludzi poszło, jednak znaczna większość pozostała na trybunach, co gwarantowało zainteresowanie spotkaniem.
- I mamy kolejny korner, tym razem dla FlashBolts- oznajmił Borowchyk po udanym obiciu nóg Lizzy przez Lukasa.- Zobaczymy czy czymś nas zaskoczy…
„ Pamiętam ich trening. Bramkarka zawsze idzie do przodu. Gdybym trafił w długi róg…”
- Poszła piłka… zatrzymała się na spojeniu! Ale tam chaos! Ale jest i gol- chyba udało się Flashowi wepchnąć piłkę. A może Dash, czy Skylar? Nieważne, liczy się to że mamy 2:2, a do końca spotkania coraz mniej czasu.

Coraz mniej czasu. Oba zespoły zaczęły grać na swych rezerwach energii, nawet Lukas zaczął czuć wykończenie; taki to koszt nadmiernej aktywności. Kolejne sygnały Maxwella nie budziły optymizmu:
- Lukas, nie wiem ile wytrzymacie, ale lepiej aby ktoś jednak zdobył tego gola. Epickość niewymagana, a macie tylko 12 minut.
- Dobra, jakoś damy sobie radę. Grunt to złapać dobre podanie, takie jak te…- po czym przejął piłkę od Flasha i ruszył do przodu. Tym razem przelobował napastniczkę, aby następnie przebiec obok niej i przełamać linię ataku. Szybkie podanie do Flasha, który odwzajemnia się prostopadłym podaniem. „Tylko ja, Lizzy i bramkarka… Jak by tu zdobyć gola…”.

Uderzenie. Piłka. W stronę bramki. Lizzy. Próba. Rykoszet. Zaskoczenie. Brak szans. Gol.

- I mamy prowadzenie ze strony FlashBolts. Jak on to zrobił! Chyba celowo uderzył piłkę tak, aby ta doznała rykoszetu przy próbie pomocy ze strony Lizzy. Nie do wiary! To jest gol godny najlepszych. Chyba WildCatz nie podniosą się po takiej bramce.
I znowu Borowchyk miał rację.

Lukas po strzale nie mógł uwierzyć jak tego dokonał. Nie zmienia to faktu że dokonał tego. Zdobył gola. Wszystko zaczęło poruszać się w zupełnie innym tempie. W ciągu 10 minut pomógł w obronie wielu szarż WildCatz, a gdy usłyszał gwizdek arbitra kończący mecz- padł ze zmęczenia, aby potem zostać podrzucanym przez totalnie naładowanych graczy swej drużyny. „Nie ma co ukrywać- powrót się udał…”.
___________________________________________________________________

            Po dwóch dniach…
- Piąta runda? Co?
- Taka prawda, panie Lukas. Brak księgowości u 73% zespołów, które awansowały do drugiej rundy oznaczają dyskwalifikację, tak więc kolejny rywal, z którym zespół FlashBolts się spotka będzie znany podobnie jak data meczu.
- Czyli kiedy?
- Przy dobrych wiatrach- za miesiąc. Życzymy udanych wyników.
- Dziękuję… CHOLERA!!
W następnym odcinku:

Tak jak obiecałem, kolejne części przybliżą wam sylwetki poszczególnych zawodników. Mecze również będą, ale nie liczcie na wylewność jak w dzisiejszym odcinku.
Przypominam także o:
1) Ankiecie, w której możecie głosować na to, czego wam brakuje w mych kolejnych fragmentach. Wskazówki te naprawdę mi pomagają.
2) Shoutboxie, gdzie możecie mnie się pytać o naprawdę wszystko (nie, nie znam najłatwiejszej drogi na przetrwanie apokalipsy). To też najlepsze źródło informacji o kolejnych odcinkach przygód FlashBoltsów.


PS1: Oczywiście zapraszam do komentowania :)


PS2: Tytuł kolejnego odcinka to:

Ambicja okiem Skylar i Toniego